TOMCAT z TDI

 

 

Tomcat przyjechał do nas na montaż wyciągarki mechanicznej. Początkowo przyglądaliśmy się mu z pewną nieufnością, stopniowo jednak samochód ten zaczął się nam podobać coraz bardziej. Zasadniczo konstrukcja Tomcata jest nam znana od dawna i nie stanowi żadnej zagadki. Dodatkowo ten egzemplarz  znany był nam od „gołej” ramy – gdyż producent od początku wiedział i uzgadniał z nami sposób montażu centralnej wyciągarki mechanicznej. Po co tyle zachodu? Otóż Tomcat zasłynął ze względu na dobre wyważenie całego samochodu – równą dystrybucję masy na wszystkie koła i stabilność w trakcie skoków. Cel osiągnięto dzięki zastosowaniu kilku prostych lecz dobrze przemyślanych modyfikacji:

 

 

Ciężki silnik 200Tdi wraz ze skrzynią biegów LT77 przesunięto nieco do tył pojazdu – uwzględniając fakt, że między osiami montowana będzie ważąca 140kg wyciągarka mechaniczna. Duże modyfikacje nastąpiły w zawieszeniu – zastosowano sprężyny dłuższe o 4 cale – wewnątrz każdej z nich pracuje amortyzator Fox’a o długim skoku i regulowanej twardości – górne mocowanie przednich amortyzatorów  nadaje charakterystyczny kształt masce Tomcata, tylne amortyzatory mocowane są do zastrzału klatki. Dodatkowo tylne zawieszenie jest kopią przedniego – wahacze tylne zastąpiono kutymi przednimi, usunięto wahacz centralny – jego rolę pełni teraz drążek Panharda. Przy równej dystrybucji wagi na obie osie zadbano o to by zawieszenie przednie i tylne zachowywało się w taki sam sposób i było łatwe do ustawienia.

 

 

To pierwszy Tomcat napędzany silnikiem 200Tdi – zazwyczaj do swoich wyścigów górskich Anglicy stosują jednostki V8.  Silnik 200Tdi stanowi doskonały wybór jednostki napędowej do tego pojazdu ze względu na jego legendarną wręcz trwałość i odporność na trudy terenowe. Dodatkowo właściciel JJG ominął najpoważniejszy mankament tego silnika – niską moc – silnik został stiuningowany w Anglii i ma teraz moc150KM. Waga napędzanego nim samochodu nie przekracza 1600kg , wrażenie z jazdy jest więc przyjemne, a pojazd nie należy do ociężałych pomimo zastosowania dużych opon BFGoodrich 35×12,5R15.

 

 

Przeniesienie napędu to skrzynia LT77 (nie mylić z LT77s) oraz reduktor LT230  z najszybszym przełożeniem – kompensującym niższe niż normalnie przełożenia w mostach uzyskane przez zastosowanie kół talerzowych Maxi Drive. Oczywiści mosty są wyposażone w komplet blokad Maxi Drive.

Przystawka wyjścia mocy napędza mechaniczną wyciągarkę starowską podzieloną tradycyjnym patentem Krzysztofa Turchana na dwa bębny. W tym konkretnym przypadku podział jest niesymetryczny tzn. tylni bęben jest węższy i mieści tylko 40 metrów liny. Dzięki temu wyciągarka umieszczona jest niżej i mieści się miedzy podłużnicami ramy, stanowiąc równocześnie belkę  usztywniającą ramę.

 

 

Nadwozie z włókna kryjące konstrukcję rurową ukształtowane jest tak by możliwie mocno kojarzyć się z  Defenderem. Dodatkowo na życzenie właściciela dodano na zewnątrz kilka rur chroniących nadwozie. W kabinie podłogę i tunel wykonano z blach aluminiowych. Tunel posiada klapę umożliwiającą obserwowanie bębnów wyciągarki. Dalej w kabinie znajdziemy: dwa kubełki z pięcio punktowymi pasami bezpieczeństwa, dużą ilość dźwigni, zegarów i przełączników. Wsiadanie i wysiadanie z Tomcata to czynność trudna i nieprzyjemna – nieco tylko poprawia sytuację zdejmowane koło kierownicy firmy Sparco. Warto troszkę o tym napisać, gdyż jest to wyraźny i na pierwszy rzut oka widoczny mankament tego samochodu. Anglicy na swych z reguły jednodniowych wyścigach nie przebywają długo za kierownicą i nie muszą tez często wsiadać i wysiadać z samochodu – w trakcie rajdów przeprawowych pilot musi opuszczać samochód wielokrotnie i w przypadku Tomcata może to zaowocować wykształceniem się u pilota zupełnie nie znanych do tej pory grup mięśniowych.

W związku z tym, że pojazd projektowano tylko do jazdy do przodu – widzialność do tyłu i na boki pozostawia wiele do życzenia ( tzn nie istnieje) i jakiekolwiek tak częste w rajdach przeprawowych manewry można wykonywać tylko na słuch. Kolejnym kontrowersyjnym patentem jest umieszczenie hłodnicy z tyłu pojazdu. Powietrze wpada przez wlot nad przednią szybą, następnie przez kanał w podwójnym dachu przedostaje się do chłodnicy z elektrowentylatorem. Układ ten nie budzi większych zastrzeżeń w momencie kiedy auto jest w ruchu, może jednak być niewystarczający kiedy samochód praktycznie stoi silnik pracuje z dużą mocą. Znowu trzeba pamiętać, że auto projektowane było z myślą o ciągłej i raczej szybkiej jeździe do przodu – godzinnego stania w błocie nikt nie planował. Na szczęście właściciel zdecydował się na produkujący bardzo niewiele ciepła silnik 200tdi – mająca silną tendęcję do przegrzewania się V8 będzie w tym układzie powodować kłopoty.

Na koniec rzecz, która rzuca się w oczy wszystkim tym, którzy oglądali Tomcata – nieprawdopodobna wręcz kultura techniczna  wykonania. Zastosowane materiały, sposób wykonania połączeń, wykończenie wszystkiego to naprawdę przyjemność dla oka. Bardzo dobrze widać, że budżet na to auto był wysoki.

Na początek Tomcat pojedzie na Transsyberię,  a potem miejmy nadzieję spotykać go na imprezach na terenie Polski.